środa, 11 listopada 2015

Chcesz pomóc to pomagaj :) Adoptuj psa lub kota :)34

  Hej w 34 poście  z serii Chcesz pomóc to pomagaj :)  Adoptuj psa lub kota :)

Po tym poście dam post o Święcie Niepodległości.

Jak patrzę na to zdjęcie to chce mi się płakać bo pisze tak
"Pies to nie zabawka.... 
On też ma uczucia...
Oddając go do schroniska łamiesz tu serce...
Pamiętaj, nie kocha się na chwilę !"
 
 


 
 

A tu macie linka do fundacji z Facebooka ------> Fundacja Azylu pod Psim Aniołem
 
Być może byli to dobrzy ludzie. Taką mamy nadzieję. Zawsze niepokoi nas warkot samochodu i trzask otwieranych drzwi w pobliżu posesji w godzinach wczesnoporannych. Podobnie było tym razem. Godzina 6.15, słońce zaczęło przebijać się przez chmury. W oddali słychać było dźwiek jadącego samochodu. Czyżby znów? Może jednak pojedzie dalej? Nie. Zanim dobiegliśmy do furtki, samochodu już nie było. Przed bramą stało kartonowe pudło, z którego już zdołał wydostać się jeden kociak. Reszta, całe 8 sztuk, miauczała w środku i drapała pazurami tekturę. Wszystkie zasmarkane, z glutami pod nosami, z zaropiałymi oczami, kichające. A wśród nich on, śliczny pręgowany rudasek z olbrzymim wrzodem zamiast oka, osowiały, obolały. Wiórek. Załamani, zabraliśmy kocie biedy do siebie, wytarliśmy zasmarkane nosy, przemyliśmy zaropiałe oczy. Gabinet weterynaryjny był jeszcze zamknięty. I znów usłyszeliśmy warkot samochodu. Nie! Znów dostawa? Tym razem ujrzeliśmy tył znikającego za zakrętem samochodu. Czyżby ktoś, kto podrzucił bardzo chore kocięta podjechał sprawdzić, czy je zabraliśmy, czy już są bezpieczne? Tak nam się wydaje. Stąd nasza refleksja, że może nie był to zły człowiek.
Kociaki w wieku około 2 miesięcy trafiły do szpitala. Zdiagnozowano paskudny koci katar, zarobaczenie, zapchlenie, wychudzenie.
W najgorszym stanie był Wiórek. Starano się uratować jego lewe oko, niestety kaliciwirus wyżarł większość gałki ocznej. Trzeba było je usunąć. Osiem kociaków znajduje się w lecznicy. Na początku maluchy były pod kroplówkami, zostały odrobaczone, odpchlone, nadal dostają antybiotyki, leki na podniesienie odporności. Koci katar leczy się długo.
Prosimy o pomoc finansową na doprowadzenie maluchów do zdrowia. Potrzebujemy też dobrej, energetycznej karmy dla nich, witamin, preparatów podnoszących odporność. Całość kosztów leczenia szacujemy na około 3.000 zł, włącznie z operacją usunięcia gałki ocznej Wiórka. Pomóżcie. Udostępniajcie.

Dzięki Wam te kociaki będą miały szansę na dobre życie!
Tel. 509 117 723, 501 258 303.
Fundacja Azylu pod Psim Aniołem
ul. Kosodrzewiny 7/9
04-979 Warszawa
Rachunek bankowy: 03 1020 1042 0000 8802 0109 6528
Przelewy zagraniczne:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL03 1020 1042 0000 8802 0109 6528
PayPal i Dotpay: biuro@psianiol.org.pl
Dopisek: Wiórek

 Jeśli człowiek robi takie rzeczy zwierzęciu to już nie można nazwać go człowiek tylko potworem  
  

 
Drops szuka nowego domu stałego. Maluch ma teraz około 4-5 miesięcy. Właściciele psa poprosili nas o znalezienie mu nowego domu. Ludzie nie mają warunków na posiadanie zwierzaka. Inna fundacja już wcześniej ustaliła z ludźmi, że nie przyjmą do siebie żadnego innego psa. Wbrew umowie przyjęli Dropsa.
Dropsik jest wesołym, energicznym psiakiem, jest odrobaczony i zaszczepiony na choroby wirusowe. W przyszłości prawdopodobnie będzie sięgał grzbietem poniżej kolana.
Tel. 509 117 723, 501 258 303.

 Cudeńko


 
 
Hasło: Panienki. Cztery słodkie maleńkie dziewczynki urodzone na wsi z mamy malutkiej mix jamniczki i nieznanego ojca, szukają NADZWYCZAJ PILNIE domów tymczasowych w Warszawie lub okolicach!!!
Dlaczego pilnie? Boimy sie, że maleństwa, tak jak poprzednie mioty, wylądują w budach, a może i na łańcuchach. Ich mama przybłąkała się kilka lat temu do obecnego domu i tak została. W dzień stoi na łańcuchu, na szczęście na noc jest spuszczana i pilnuje posesji. Sunia mama co roku rodzi, a jej dzieci były rozdawane na wsi. Będziemy ją sterylizować, ale na razie bardzo potrzebujemy domów tymczasowych dla jej córeczek. Cztery dziewczynki, wiek około 3,5 miesiąca. Na zdjęciach wyglądają na spore, w rzeczywistości są małymi, wesołymi kluskami. Odrobaczyliśmy je. Pomóżcie. Domy tymczasowe przybywajcie!
Tel. 501 258 303, 509 117 723.
 

 Nosio :))


 
 
Urodziliśmy się rok temu, ja- Lola i mój brat- Baks. Jako psie dzieci zostaliśmy wyadoptowani do cudownego domu, było cudownie..dom rodzina, dzieci..ja i mój brat. Wszyscy nas kochali, głaskali, bawili się ze nami. Byliśmy słodkimi, pulchnymi i mięciutkimi szczeniakami a takie każdy lubi. Myśleliśmy że życie jest piękne i na zawsze takie pozostanie- że dożyjemy starości u boku naszej rodziny - mama, tata, trójka dzieci. Urośliśmy, było jak dawniej jednak z czasem atmosfera w... domu była gorąca..Pan mówił że stracił prace, że wyjeżdżamy do innego miasta. Myśleliśmy "nie ma sprawy, ważne że razem..." Nie wiem, co takiego złego zrobiliśmy ale nie chcemy pamiętać tego dnia...25 października 2015 roku straciliśmy dom. Nasz pan po prostu zapakował nas do samochodu, obok leżały nasze wszystkie rzeczy, zabawki, książeczki zdrowia....jechaliśmy jakiś czas ale czuliśmy że coś jest nie tak. Pan był inny niż zwykle, nic do nas nie mówił, nie uśmiechał się... Jeszcze nie wiedzieliśmy co nas czeka.. . Wysiedliśmy przed Fundacją Azylu pod Psim Aniołem w Warszawie Falenicy, kojarzyliśmy tę nazwę - przecież stąd nas adoptowali rok temu. Bramę otworzyły jakieś Panie, kucały przy nas, głaskały. Pytały o nas...jak się wabią? Może Pan coś o nich opowiedzieć? Czego nie lubią? Zastanawialiśmy się po co o to pytają, przecież się nie znamy i nie zostaniemy tu długo...niestety, pomyliliśmy się. Pan przekazał smycze jednej Pań i zanim się zorientowaliśmy furtka się zamknęła. Pan stał za nią, kilka Pań razem z nim. Byliśmy przerażeni...gdzie oni nas zabierają??? Co z naszym Panem??? Zabrali nas, zaprowadzili do boksu, usiedli obok, głaskali....baliśmy się. Wszędzie do okoła szczekające psy..nie ma Pana, co z nami będzie??? Powtórzyły tylko kilka razy "Znajdziemy Wam dom gdzie nie będziecie przeszkadzać" i tak tu zostaliśmy... Inne psy tu mieszkające mówią że to taka poczekalnia na dom...musisz się starać z całych sił żeby to Ciebie zauważyli....czy damy radę? Mówią też że jedyną rozrywka są spacery i wolontariusze, super ciocie i wujkowie tu pracujący ale to nie to samo co dom..
Więcej o mnie?
Jestem bardzo łagodna, naprawdę przepadam za człowiekiem. Do tej pory mieszkałam z trójką dzieci, bardzo je lubię. Uwielbiam biegać, rozdaję buziaki... Nie zapomniałam co to znaczy mieć dom i ciągle tęsknie. Może Ty mógłbyś mi pomóc, zabrać mnie do siebie? Jestem zaszczepiona, odrobaczona i wysterylizowana. Mam dopiero rok!

Kontakt:
501 258 303 lub 509 117 723
 
 

 Jakim trzeba być idiotom, żeby oddać psy, które przywiązują się kochają ciebie .... dla mnie taki człowiek powinien dawno smażyć się w piekle  


 
 
Urodziliśmy się rok temu, ja- Baks i moja siostra- Lola. Jako psie dzieci zostaliśmy wyadoptowani do cudownego domu, było cudownie..dom rodzina, dzieci..ja i mój brat. Wszyscy nas kochali, głaskali, bawili się ze nami. Byliśmy słodkimi, pulchnymi i mięciutkimi szczeniakami a takie każdy lubi. Myśleliśmy że życie jest piękne i na zawsze takie pozostanie- że dożyjemy starości u boku naszej rodziny - mama, tata, trójka dzieci. Urośliśmy, było jak dawniej jednak z czasem atmosfe...ra w domu była gorąca..Pan mówił że stracił prace, że wyjeżdżamy do innego miasta. Myśleliśmy "nie ma sprawy, ważne że razem..." Nie wiem, co takiego złego zrobiliśmy ale nie chcemy pamiętać tego dnia...25 października 2015 roku straciliśmy dom. Nasz pan po prostu zapakował nas do samochodu, obok leżały nasze wszystkie rzeczy, zabawki, książeczki zdrowia....jechaliśmy jakiś czas ale czuliśmy że coś jest nie tak. Pan był inny niż zwykle, nic do nas nie mówił, nie uśmiechał się... Jeszcze nie wiedzieliśmy co nas czeka.. . Wysiedliśmy przed Fundacją Azylu pod Psim Aniołem w Warszawie Falenicy, kojarzyliśmy tę nazwę - przecież stąd nas adoptowali rok temu. Bramę otworzyły jakieś Panie, kucały przy nas, głaskały. Pytały o nas...jak się wabią? Może Pan coś o nich opowiedzieć? Czego nie lubią? Zastanawialiśmy się po co o to pytają, przecież się nie znamy i nie zostaniemy tu długo...niestety, pomyliliśmy się. Pan przekazał smycze jednej Pań i zanim się zorientowaliśmy furtka się zamknęła. Pan stał za nią, kilka Pań razem z nim. Byliśmy przerażeni...gdzie oni nas zabierają??? Co z naszym Panem??? Zabrali nas, zaprowadzili do boksu, usiedli obok, głaskali....baliśmy się. Wszędzie do okoła szczekające psy..nie ma Pana, co z nami będzie??? Powtórzyły tylko kilka razy "Znajdziemy Wam dom gdzie nie będziecie przeszkadzać" i tak tu zostaliśmy... Inne psy tu mieszkające mówią że to taka poczekalnia na dom...musisz się starać z całych sił żeby to Ciebie zauważyli....czy damy radę?
Mówią też że jedyną rozrywka są spacery i wolontariusze, super ciocie i wujkowie tu pracujący ale to nie to samo co dom..
Więcej o mnie?
Jestem bardzo łagodny, naprawdę przepadam za człowiekiem. Do tej pory mieszkałem z trójką dzieci, bardzo je lubię. Uwielbiam biegać, rozdaję buziaki...
 Trochę ciągnę na smyczy .
Nie zapomniałem co to znaczy mieć dom i ciągle tęsknie. Może Ty mógłbyś mi pomóc, zabrać mnie do siebie? Jestem zaszczepiony i odrobaczony.
Mam dopiero rok!

Kontakt:
501 258 303 lub 509 117 723
 

Jakim trzeba być idiotom, żeby oddać psy, które przywiązują się kochają ciebie .... dla mnie taki człowiek powinien dawno smażyć się w piekle  


 
 
Enchilada to około 9 tygodniowa sunia.
Malutka wraz z 5 rodzeństwa została znaleziona w lesie przez spacerowiczów.
Enchilada prawdopodobnie jak dorośnie będzie średniej wielkości.
Sunia została odpchlona i odrobaczona, na dniach będzie szczepiona na choroby wirusowe.
Enchilada jest otwarta i kontaktowa, lubi zwracać na siebie uwagę ...
Sunia obecnie przebywa w domu tymczasowym, gdzie czeka na kochający dom.
Kontakt : 501 258 303 lub 509 117 723
 
 Słodziak
 
Jalapenos to około 9 tygodniowy psiak.
Psiak wraz z 5 rodzeństwa został znaleziony w lesie przez spacerowiczów.
Jalapenos prawdopodobnie jak dorośnie będzie średniej wielkości.
Psiak został odpchlony i odrobaczony, na dniach będzie szczepiony na choroby wirusowe.
Jalapenos jest spokojny i najbardziej wstydliwy z całego rodzeństwa. ...
Psiak obecnie przebywa w domu tymczasowym, gdzie czeka na kochający dom.
Kontakt : 501 258 303 lub 509 117 723
 Mały kochany Słodziak
 
 
Toudi jest rozkosznym, wesołym psim berbeciem. Ma około 9 tygodni. Został przyniesiony do nas przez panią, która podobno znalazła go na ulicy. Maluch znajduje się w domu tymczasowym w Warszawie, jest odrobaczony i pierwszy raz zaszczepiony na choroby wirusowe. Niuniek jest żywy, energiczny, ma apetyt i z utęsknieniem czeka na kochający, dobry dom.
Docelowo zapowiada się raczej na niewielkiego psa.
Tel. 509 117 723, 501 258 303.
 Cudo  piękny


 
Pilnie poszukujemy domów tymczasowych dla 8 szczeniaków (3 chłopców i 5 dziewczynek).
Psia rodzina została znaleziona przez mężczyznę w okolicach Łodzi.
Maluchy miały wtedy 2 tygodnie. Mężczyzna zaopiekował się całą rodzinką do czasu wykarmienia przez sunie maluchów.
Obecnie szczeniaki mają około 8 tygodni.
Bardzo prosimy o pomoc!
KONTAKT: 509 117 723 LUB 501 258 303

 Małe kochane kuleczki puchate
 
 
Łapa szuka domu. Mądrego, bardzo kochającego domu, gdzie nie będzie krzywdzona. Domu, w którym będzie najszczęśliwszym psem na świecie.
Łapka znajduje się teraz w domu tymczasowym w Warszawie. Dobrze zachowuje się w mieszkaniu, na początku jest trochę nieufna, ciut wycofana, ale w ogóle nie wykazuje agresji.
Tel. do nas: 509 117 723, 501 258 303.
...

Edit listopad 2014r.:
Łapa opuściła klinikę, obecnie przebywa w domu tymczasowym.
Szukamy dla Łapy domu stałego!
Łapa jest pod naszą opieką od około 1,5 tygodnia. W ciągu tego krótkiego czasu poczyniła rewolucyjne postępy w wyglądzie (wystarczy porównać zdjęcia). Suczka jest mixem boksera, jednakże jest niższa i smuklejsza. Sięga grzbietem do kolana. Trafiła do nas w fatalnym stanie, wyniszczona, z dużą anemią, ropnym zapaleniem spojówek, złym stanem skóry. Łapa już może opuścić lecznicę i dalej kurować się w domu tymczasowym lub stałym domu. Wymaga karmienia dobrą, kaloryczną karmą oraz suplementami dla rekonwalescentów. Musimy pokonać anemię u Łapy! Za tydzień czasu planujemy ponowne badania krwi, by sprawdzić jak szybko cofa się anemia. Nie mamy środków by trzymać cały czas Łapunię w lecznicy.
Bardzo prosimy o dom tymczasowy i równocześnie szukamy dla suczki najlepszego stałego domu.
Łapa znajduje się w Warszawie. Dlaczego nazwaliśmy ją Łapą? Ponieważ podczas przewożenia do lecznicy cały czas podawała nam łapę .
Reasumując:
Bardzo prosimy o dom tymczasowy lub stały dla dziewczyny.
Bardzo prosimy o zakupienie lub zasponsorowanie dobrej karmy dla rekonwalescentów, by sunia jeszcze szybciej wracała do zdrowia.
Bardzo prosimy o pomoc w opłaceniu jej pobytu w lecznicy. Na dzień dzisiejszy to ok. 580 zł (pobyt, badania krwi, konsultacja okulistyczna, krople do oczu, odpowiednia karma).
Pomóżcie Łapie wyjść na prostą!
Tel. do nas: 501 258 303, 509 117 723.
Fundacja Azylu pod Psim Aniołem, ul. Kosodrzewiny 7/9
04-979 Warszawa
Rachunek: 03 1020 1042 0000 8802 0109 6528
Przelewy zagraniczne:
Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
IBAN: PL03 1020 1042 0000 8802 0109 6528
Paypal i Dotpay: biuro@psianiol.org.pl
dopisek: Łapa
 
 
 
 Słodka
 
 
Cierpimy tu od lat, wegetujemy na łańcuchach, na miejscach zmarłych pojawiają się nowe. Nieogrodzona posesja tuż przy szkole, gdzie każdy może wejść i zrobić krzywdę, gdzie suki co cieczkę przeżywają gehennę. Szczeniaki zabierane na łańcuchy lub rozjeżdżane przez samochody. Psy, które nigdy nie widziały weterynarza, z ranami na szyjach, zjadane przez pchły, w czymś, co właściciele nazywają budami lub bez bud- schronieniem niektórych są np. rozpadające się samochody. Karmione ...
przez sąsiadów ponieważ posesja jest niezamieszkała a właściciele zjawiają się tam ''różnie''. Czasem dwa, czasem raz w tygodniu. Ludzie zgłaszali sprawę gminie od lat. Powiatowy nie widział problemu, gmina i policja twierdzili, że nie będą się zajmować jakimiś psami.
Na szczęście nadszedł kres tego horroru. Interwencja. Leczenie i nareszcie normalne schronienie. Kontakt z człowiekiem, którego nie znaliśmy przynajmniej z dobrej strony.
W dniu 22.10.2015 zabrano nas wszystkich. (9 psów)
Trwało to od lat, zginęła nas tu nie zliczona ilość, nie chcę myśleć co się tu działo...
---
Kajko ma pół roku i został zabrany jako ostatni pies podczas interwencji. Był najsprytniejszy- uciekał, chował się wśród złomu i śmieci. W końcu się udało, Kajko zamieszkał w domu tymczasowym w okolicach Warszawy (Legionowo). Mimo obaw, że dziczejące szczeniaki będą sprawiały wiele problemów, będą wymagać ciężkiej, długiej pracy i socjalizacji- Kajko po 3 tygodniach jest super psem. Ma jeszcze swoje lęki z przeszłości ale to nic w porównaniu do trudnych początków. Kajko przeszedł zapalenie jelit i żołądka, gdyby dłużej został w tym miejscu mógłby nawet umrzeć. Po kroplówkach i antybiotyku szybko doszedł do siebie i jest gotowy do adopcji. W kilka dni nauczył się załatwiać na dworze (nawet gdy miał sensacje żołądkowe prosił o wyjście). Uwielbia suczkę rezydentkę- nie wiemy, jak dogadałby się z psem ale pewnie też nie byłoby problemu.
Kajko jest bardzo grzeczny i bezproblemowy, uwielbia się przytulać, chciałby być cały czas głaskany. Dom tymczasowy jest w nim zakochany. Nie niszczy gdy zostaje sam, szaleje z radości gdy domownicy wracają do domu. Najchętniej śpi w łóżku z człowiekiem zatem świetnie sprawdza się jako grzejnik. Wybrał sobie jedną osobę, za którą chodzi krok w krok. Zapewne jeszcze urośnie ale zostanie raczej małym psem. Zachowuje się jak normalny szczeniak- radosny, podatny na naukę i pełen pomysłów.
Bardzo ładnie chodzi na smyczy na podwórku, poza swoim terenem czuje się jeszcze niepewnie ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Boi się hałasu i nowych dźwięków, psów za ogrodzeniem itp - dlatego idealny byłby dom w spokojnym, cichym miejscu.
Szukamy dla Kajko odpowiedzialnego, cierpliwego domu który zdaje sobie sprawę z jego ciężkiej przeszłości i będzie z nim pracować.
W sprawie adopcji proszę dzwonić pod numery:
501 258 303 lub 509 117 723.


 Uroczy


 
 

Cierpimy tu od lat, wegetujemy na łańcuchach, na miejscach zmarłych pojawiają się nowe. Nieogrodzona posesja tuż przy szkole, gdzie każdy może wejść i zrobić krzywdę, gdzie suki co cieczkę przeżywają gehennę. Szczeniaki zabierane na łańcuchy lub rozjeżdżane przez samochody. Psy, które nigdy nie widziały weterynarza, z ranami na szyjach, zjadane przez pchły, w czymś, co właściciele nazywają budami lub bez bud- schronieniem niektórych są np. rozpadające się samochody. Karmione ...przez sąsiadów ponieważ posesja jest niezamieszkała a właściciele zjawiają się tam ''różnie''. Czasem dwa, czasem raz w tygodniu. Ludzie zgłaszali sprawę gminie od lat. Powiatowy nie widział problemu, gmina i policja twierdzili, że nie będą się zajmować jakimiś psami.
Na szczęście nadszedł kres tego horroru. Interwencja. Leczenie i nareszcie normalne schronienie. Kontakt z człowiekiem, którego nie znaliśmy przynajmniej z dobrej strony.
W dniu 22.10.2015 zabrano nas wszystkich ( 9 psów )
Trwało to od lat, zginęła nas tu nie zliczona ilość, nie chcę myśleć co się tu działo..
Mam dopiero 4 miesiące.
Jestem ABI i nigdy nie miałam domu.
Tak jak wszyscy mieszkałam TU, pilnując złomu??? Nie wiem, ale zawsze bardzo się bałam.
Teraz, raj. Mam dom tymczasowy ale szukam stałego, wiedząc że muszę zwolnić miejsce dla następnego potrzebującego psiaka. Chodzę już na smyczy - bardzo ładnie, odnajduję się w mieście. Baardzo lubię inne psy a koty to ja kocham. Potrzebuję czasu aby zaufać człowiekowi, zrozumcie mnie...człowiek nigdy nie kojarzył mi się z niczym dobrym. Szukam domu cierpliwego, muszę Ci zaufać żeby pokazać jaka jestem. Te ciocie, z którymi teraz mieszkam już mnie znają i wiedzą że ktoś przygarnie cudownego przyjaciela... Nieśmiało pokazuję że trzeba mnie głaskać, kładę się obok  Okazując miłość liżę po buzi, rękach
Wiecie, uwielbiam piłki! Potrafię aportować i słucham się na spacerach.
Nadal uczę się że ludzie są fajni. Jestem już odrobaczona, odpchlona i zaszczepiona po raz pierwszy.

SZUKAM DOMU STAŁEGO.
W sprawie adopcji proszę dzwonić pod numery fundacyjne:
501 258 303 lub 509 117 723.
Abi przebywa w domu tymczasowym w Warszawie
 
 Dobrze, że są tacy ludzie co pomagają zwierzętom
 
 
 
Sonia to 9 letnia, mała biszkoptowa sunia o ogromnym sercu.
Jest bardzo delikatna i subtelna. W pierwszym kontakcie trochę nieśmiała.
Sonia to jedna z 3 psiaków, które trafiły pod opiekę fundacji po śmierci właściciela - naszego fundacyjnego kolegi.
To właśnie on kiedyś uratował Sonie i zabrał do siebie, podarował jej dom i swoje serce. Niestety jego zabrakło.... a Sonia trafiła do boksu.
Potrzebuję szybko swojego człowieka, który ją pokocha. ...
Sonia uwielbia spacery i inne psy.
Jest zaszczepiona, odrobaczona, odpchlona oraz wysterylizowana.
Kontakt: 501258303 lub 509117723

 Piękna


 
Nokia to młoda sunia zabrana ze stacji benzynowej, gdzie była przepędzana, oraz rzucana kamieniami, aby przegonić ją z terenu stacji.
Suczka pomimo strachu ciągle wracała na teren stacji, ponieważ tam znajdowały się jej dzieci!
Nokia jest bardzo kontaktową i miłą sunią.
Nokia szuka domu tymczasowego na terenie Warszawy oraz bliskich okolic oraz oczywiście domu stałego.
Kontakt: 509 117 723 lub 501 258 303

 Cudo


 
 
 
 
 
 
Kącik czterech łapek w nowych domach
 
Gamma pojechała do domu tymczasowego! Dotychczasowe trudne życie odbija sobie teraz śpiąc na łóżku i grzejąc się przy kominku .Okazała się być kanapowym psem! Niunia ma już zdjęte szwy, wszystko jest w porządku, już chodzi dużo lepiej, prawie nie utyka. Trzymajcie kciuki za dobry, co tam dobry, najlepszy dom na świecie dla Gammusi.

Marylin naczekała się w domu tymczasowym, ale wreszcie ma dooooom. Dobry dom.
 
Drobinka zostaje na stałe w domu tymczasowym
 
Rabunia dzisiaj znalazła nowy, kochający dom!
 
Rejka pojechała do wspaniałego domu.
 
Moduł zamieszkał z psią kolezanką Sunią w domu z ogrodem. Bardzo się cieszymy
 
Funia pojechała do nowego, wspaniałego domu
Malutka znalazła się pod naszą opieką po śmierci właściciela. Rodzina chciała ją uśpić z racji wieku i cukrzycy, na którą cierpi Funieczka
 
Bacardi dziś trafił do domu tymczasowego, gdzie czeka na dom stały.


 
 
Tacos wczoraj zamienił dom tymczasowy na swój własny, wymarzony dom stały
Powodzenia maluchu
 
 
 I to już koniec Dziękuję za uwagę :)
 
I to było na tyle z dzisiejszych  adopcji następny taki post za tydzień :)
Jeśli zdecydujesz się na adopcję psa lub  kota  najpierw zapytaj o zgodę rodziców :)

Pa, pa don't copy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz