A we wtorek jest już projekt z polskiego.
Wczoraj oglądałam kamienie na szaniec wieczorem (film trwa tak 1 godzinę i 47 minut, a mi wyszło 2 godziny no może 3 dla tego, że każdy moment gdzie wszystko było fajnie kiedy jeszcze Rudy nie pojechał na Pawiak )
I jak oglądałam zawsze kiedy to oglądam to płaczę choć wiem co tam się dzieje ( dzisiaj znowu będę oglądać ).
Tak pięknej książki i filmu to jeszcze nigdy nie widziałam.
Zastanawiam się czy jeszcze dzisiaj nie zrobię wam postu o książce " Kamienie na Szaniec" , albo jutro zastanowię się jeszcze :)
Jutro post o II wojnie światowej ( informacje będą dotyczyły tylko polski )
Akcja pod Arsenałem
akcja zbrojna Grup Szturmowych Szarych Szeregów o kryptonimie „Meksyk II” przeprowadzona 26 marca 1943 w Warszawie w pobliżu Arsenału u zbiegu ulic: Bielańskiej, Długiej i Nalewek.
W jej wyniku uwolniono harcmistrza Jana Bytnara „Rudego” oraz 20 innych więźniów przewożonych po przesłuchaniach z siedziby Gestapo w alei J. Ch. Szucha 25 do więzienia męskiego Pawiak przy ul. Dzielnej 24/26. Operacją dowodził Stanisław Broniewski „Orsza”.
Geneza
W nocy z 18 na 19 marca 1943 Gestapo aresztowało dowódcę Hufca „Praga” warszawskich Grup Szturmowych Henryka Ostrowskiego „Heńka” wraz z jego poślubioną kilka tygodni wcześniej żoną Walentyną. W mieszkaniu Ostrowskich przy ul. Osieckiej 31 Niemcy znaleźli materiały wybuchowe, broń i amunicję, a także notatki zawierające prawdopodobnie adres dowódcy hufca „Południe” („Sadu”) Jana Bytnara „Rudego”.
„Rudy” został aresztowany wraz ze swoim ojcem Stanisławem we wtorek 23 marca 1943 o 4.30 rano w mieszkaniu Bytnarów w al. Niepodległości 159. Zostali oni wyprowadzeni na ulicę i dwoma różnymi samochodami przewiezieni na Pawiak. Tam już po 15 minutach rozpoczęło się brutalne przesłuchanie „Rudego”. W celu jak najszybszego wydobycia zeznań był on bity pejczami i kijami przez czterech gestapowców. Równolegle trwała rewizja w mokotowskim mieszkaniu Bytnarów. W należącej do nich piwnicy znaleziono m.in. zerwane niemieckie flagi, konspiracyjną prasę, afisze i ulotki, a także stempel do malowania na murach znaku Polski Walczącej. Rewizja zakończyła się ok. godz. 10.00.
Jeszcze tego samego dnia przed południem „Rudego” przewieziono do głównej siedziby Gestapo w dystrykcie warszawskim, mieszczącej się w gmachu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w al. J. Ch. Szucha 25. Śledztwo na Szucha prowadziło dwóch doświadczonych funkcjonariuszy Gestapo, Herbert Schulz i Ewald Lange. Przesłuchania odbywały się w pokoju nr 228. Tutaj przeprowadzono również konfrontację „Rudego” z „Heńkiem”. W celu złamania Bytnara informacje zgromadzone w śledztwie przedstawiono mu jako zeznania kolegi.
Pierwsza próba – akcja „Meksyk I”
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w chwili aresztowania matka „Rudego” Zdzisława Bytnarowa przebywała pod Jędrzejowem. Nieobecna była również jego młodsza siostra Danuta („Duśka”), która poprzedniego dnia, z powodu awarii tramwaju na placu Trzech Krzyży, nie zdążyła dotrzeć do domu na Mokotów przed godziną policyjną i na polecenie ojca została na noc u znajomych na ul. Hożej. Przypadkiem w czasie ich rozmowy telefonicznej w mieszkaniu Bytnarów przebywał syn sąsiadów, Stanisław Bukowski. Usłyszawszy nad ranem krzyki gestapowców i zobaczywszy wyprowadzanych na ulicę mężczyzn, Bukowski od razu po zakończeniu godziny policyjnej dotarł do Danuty z wiadomością o aresztowaniu jej ojca i brata. Ta przed godz. 7.00 osobiście przekazała tę informację przyjacielowi Bytnara, a zarazem jego zwierzchnikowi – dowódcy warszawskich Grup Szturmowych i jednocześnie zastępcy Oddziału Specjalnego „Jerzy” (OS „Jerzy”) Tadeuszowi Zawadzkiemu „Zośce” (mieszkał wraz z rodzicami na terenie kampusu Politechniki Warszawskiej, w kamienicy przy ul. Koszykowej 75).
Wiadomość o aresztowaniu „Rudego” wywołała alarm w Szarych Szeregach. Zawiadomiono wszystkich, których adresy znał „Rudy” oraz tych, którzy znali jego adres (w mieszkaniu Bytnarów Gestapo urządziło tzw. kocioł). Oczyszczono z obciążających materiałów wykorzystywane lokale. Przeniesiono także magazyn broni i materiałów minerskich.
Jeszcze tego samego dnia „Zośka” opracował plan i skompletował grupę gotową do przeprowadzenia ataku na więźniarkę przewożącą Bytnara późnym popołudniem po przesłuchaniu z al. Szucha na Pawiak. Informację o tym, że „Rudy” znajdował się w transporcie powrotnym – mógł on bowiem również zostać zatrzymany na noc w niewielkim więzieniu śledczym mieszczącym się w suterenie lewego skrzydła centrali Gestapo – przekazał telefonicznie z pobliskiej kawiarni „Rival” Zygmunt Kaczyński „Wesoły”. Kaczyński pracował jako akwizytor firmy E. Wedel i jego częste wizyty ze słodyczami dla zatrudnionych na Szucha Niemców pozwalały mu w miarę swobodnie poruszać się po gmachu. To z kolei umożliwiało prowadzenie obserwacji i zdobywanie informacji dla polskiego ruchu oporu.
Jednak akcja, której później nadano kryptonim „Meksyk I”, została odwołana w ostatniej chwili, kiedy członkowie oddziału zajęli już wyznaczone stanowiska pod Arsenałem. Nie zdołano bowiem uzyskać wymaganej zgody na jej przeprowadzenie ani od dowódcy Oddziałów Dyspozycyjnych Kedywu Komendy Głównej AK Jana Kiwerskiego „Lipińskiego”, który wyjechał na kilka dni z Warszawy, ani od jego zastępcy Mieczysława Kurkowskiego „Mietka”. Za radą „Zośki” członków oddziału poinformowano jednak, że przyczyną odwołania ataku był fakt, że Bytnara nie było wśród więźniów znajdujących się w nadjeżdżającej ciężarówce.
Tymczasem w wyniku okrutnych metod stosowanych przez Niemców podczas śledztwa, „Rudy” już drugiego dnia po aresztowaniu z ciężkimi obrażeniami ciała i pierwszymi objawami mocznicy trafił do szpitala więziennego na Pawiaku. Ponieważ nie był już w stanie poruszać się o własnych siłach, na kolejne przesłuchanie na Szucha został zabrany na noszach.
Do dnia uwolnienia Bytnar był przesłuchiwany w centrali Gestapo trzykrotnie – we wtorek, czwartek i piątek. Miał być również przesłuchiwany w sobotę.
Akcja „Meksyk II”
Informacji na temat przewozu więźniów pomiędzy Pawiakiem a aleją Szucha dostarczył oddziałowi Konrad Okolski „Kuba”, aresztowany przez Niemców i zwolniony na krótko przed akcją. Transport zatrzymanych odbywał się przykrytą plandeką ciężarówką marki Renault o numerach rejestracyjnych 72076. Więźniowie siedzieli na ławkach ustawionych w poprzek auta, plecami do kierunku jazdy. Transporty były konwojowane przez czterech funkcjonariuszy Gestapo uzbrojonych w broń krótką. Dwóch z nich zajmowało miejsca w szoferce obok kierowcy, pozostałych dwóch siedziało razem z więźniami, na obu końcach ławki znajdującej się najbliżej tylnej klapy ciężarówki. W jednym transporcie przewożono ok. 20 więźniów.
Zgodnie z opracowanym przez „Zośkę” 23 marca i tylko nieznacznie ulepszonym w kolejnych dniach planem, ciężarówka jadąca z al. Szucha na Pawiak miała zostać zaatakowana od czoła butelkami z benzyną zaraz po tym, jak skręci z ulicy Długiej w ulicę Nalewki. Podpalenie szoferki i wyhamowanie maszyny miały umożliwić zlikwidowanie z broni krótkiej dwóch konwojentów siedzących z tyłu auta, a następnie uwolnienie więźniów. Gdyby ten plan się nie powiódł, samochód miał zostać ostrzelany kolejno z dwóch pistoletów maszynowych sten (Grupy Szturmowe posiadały wówczas tylko dwie sztuki tej broni). Uzbrojony w stena członek oddziału ustawiony bliżej skrzyżowania z Długą miał strzelać do Niemców znajdujących się w szoferce prostopadle do osi jazdy. Gdyby auta w dalszym ciągu nie udawało się zatrzymać, jego ustawiony kilka metrów dalej kolega miał wbiec na jezdnię ulicy Nalewki i ostrzelać auto z drugiego stena pod kątem 45 stopni. W tej sytuacji należało już zatem liczyć się z tym, że przeszywające szoferkę kule mogą ranić przewożonych ciężarówką więźniów. Ostatecznością miało być wejście do walki czwartej grupy i rozbicie silnika renault czterema granatami. Rozmieszczenie wszystkich atakujących grup po jednej stronie ulicy zmniejszało ryzyko przypadkowego zranienia kolegów z sekcji, które wcześniej weszły do walki.
Sygnałem do rozpoczęcia i zakończenia akcji miał być gwizdek dowódcy. Po odbiciu więźniów jej uczestnicy mieli wycofać się pieszo ulicą Długą w kierunku Starego Miasta.
Bardzo istotną zmianą w porównaniu z akcją „Meksyk I” było to, że do transportu „Rudego” oraz rannych miał zostać użyty, pozyskany przez Jerzego Zborowskiego „Jeremiego”, stary samochód marki DKW („dekawka”). Tymczasem 23 marca dysponowano wyłącznie konną dorożką. Zorganizowano również punkt sanitarny w willi należącej do Adama Mirowskiego przy ul. Ursynowskiej 46 na Mokotowie. Obsługę punktu stanowili: lekarz–chirurg dr Andrzej Trojanowski „Andrzej”, Zofia Trojanowska „Tamara” oraz Maria Broniewska „Elżbieta”. Zgromadzono tutaj także środki opatrunkowe i podstawowe lekarstwa.
Miejsce ataku wybrano bardzo starannie. Specyficzny układ ulic w tym punkcie Warszawy powodował, że auto nadjeżdżające od strony placu Teatralnego musiało pokonać jeden po drugim dwa zakręty – najpierw wjeżdżając z ulicy Bielańskiej w Długą, a następnie, ok. 10 metrów dalej, skręcając z Długiej w ulicę Nalewki. Na tym krótkim odcinku trasy, który miał kształt litery „S”, konieczne było zatem znaczne zmniejszenie prędkości przez kierowcę więźniarki. To zwiększało szanse na zatrzymanie poruszającego się z dużą prędkością niemieckiego auta, co było podstawowym warunkiem powodzenia całej akcji. Bardzo istotnym argumentem za wyborem skrzyżowania Długiej i Nalewek była również największa z możliwych odległość od siedziby Gestapo w al. Szucha – dalej więźniarka wjeżdżała za mury warszawskiego getta, gdzie nie można było przeprowadzić ataku. Maksymalne oddalenie od siedziby Gestapo zapewniało największą ilość czasu na telefoniczne powiadomienie o wyjeździe na Pawiak samochodu z więźniami. Ponieważ bezpośredni atak na dobrze uzbrojony niemiecki konwój przejeżdżający szybko przez centrum miasta mógł spowodować straty wśród ludności cywilnej, starano się również wybrać miejsce, w którym można było rozstawić grupę ok. 20 młodych mężczyzn, jednak gdzie natężenie ruchu przechodniów nie było największe.
Do bezpośredniego udziału w akcji wyznaczono 28 członków warszawskich Grup Szturmowych. Niemal wszyscy należeli albo do dowodzonego przez „Zośkę” hufca „Centrum” lub też byli podwładnymi „Rudego” w hufcu „Południe”. Zostali oni podzieleni na dwie grupy, „Atak” i „Ubezpieczenie”, które z kolei dzieliły się na sekcje. Grupa „Atak” składała się z czterech sekcji. Ich nazwy pochodziły od broni, której ich członkowie mieli użyć dla zatrzymania więźniarki („Butelki”, „Sten I”, „Sten II” i „Granaty”). Z kolei zadaniem grupy „Ubezpieczenie” było niedopuszczenie na miejsce akcji przypadkowych sił wroga od strony ulicy Bielańskiej (sekcja „Sygnalizacja”, której pierwszym zadaniem było przekazanie sygnału o nadjeżdżającej więźniarce) oraz z obydwu kierunków ulicy Długiej (sekcje: „Getto” i „Stare Miasto”). Wysunięta najdalej na północ sekcja „Granaty”, wchodząca w skład grupy „Atak”, również miała do wykonania podwójne zadanie, gdyż stanowiła jednocześnie ubezpieczenie miejsca akcji od strony ul. Nalewki. Zgodnie z otrzymanymi wytycznymi uczestnicy akcji nie musieli odbierać likwidowanym Niemcom, granatowym policjantom i sięgających po broń cywilom ich dokumentów.
Ze względu na emocjonalne zaangażowanie „Zośki”, 23 marca naczelnik Szarych Szeregów Florian Marciniak „Nowak” podjął decyzję, że dowództwo akcji odbicia „Rudego” obejmie komendant Chorągwi Warszawskiej Stanisław Broniewski „Orsza”.
Akcja pod kryptonimem „Meksyk II” została przeprowadzona w piątek 26 marca 1943.
Ok. 13.45 wiadomość o tym, że „Rudy” był wśród więźniów przewożonych rano na przesłuchanie z Pawiaka na Szucha, przekazała Helena Danielewicz „Lola”. To uruchomiło proces koncentracji członków oddziału na placu Żelaznej Bramy.
Zgodę na odbicie więźniów wydał ok. 40 minut przed akcją Jan Kiwerski „Lipiński”, który przybył na spotkanie bezpośrednio z dworca po swoim powrocie do Warszawy. Skwitował on złożony mu przez „Nowaka” w czasie spotkania na placu Trzech Krzyży pod Instytutem Głuchoniemych meldunek o planie ataku jednym słowem – „Trzaskać”. „Nowak” bezzwłocznie, korzystając z telefonu w pobliskiej aptece, przekazał tę wiadomość („Decyduję, byście załatwili tę transakcję”) Antoniemu Paukerowi w sklepie na Świętokrzyskiej. Tam chwilę później dotarli „Orsza” i Władysław Cieplak „Giewont”, którzy aż do 16.45 bezskutecznie czekali wraz z „Nowakiem” na placu Trzech Krzyży na spóźnionego – czemu winne było spóźnienie się pociągu – od 45 minut „Lipińskiego”. Następnie „Nowak” i „Lipiński” udali się na ulicę Bielańską i w czasie akcji znajdowali się pod gmachem Banku Polskiego.
Po przekazaniu mu informacji od „Loli” Zygmunt Kaczyński „Wesoły” przyjechał do siedziby Gestapo na Szucha. Tam przed godz. 17.00 zauważył niesionego na noszach skatowanego „Rudego”, który został dołączony do powrotnego transportu więźniów na Pawiak. Umówioną zaszyfrowaną wiadomość („Wysyłam towar, bezwzględnie musi być odebrany!”) „Wesoły” przekazał bezpośrednio z gmachu Gestapo, wykonując telefon w obecności kilku niemieckich oficerów.
Wiadomość od „Wesołego” odebrał czekający przy telefonie w znajdującej się przy ul. Długiej róg Bielańskiej restauracji Andrzej Wolski „Jur” i bezzwłocznie dostarczył ją dowodzącemu akcją „Orszy”.
O 17.20 wiadomość o wyjeździe więźniarki otrzymała sekcja „Sygnalizacja”. Ok. 17.30 od strony placu Teatralnego nadjechała ciężarówka Gestapo i ustawieni po przeciwnych stronach ulicy Bielańskiej: Witold Bartnicki „Kadłubek” (stojący na chodniku przed gmachem Banku Polskiego) i Konrad Okolski „Kuba” (czekający u wylotu ulicy Tłomackie, odwrócony tyłem i obserwujący ulicę w szybie wystawowej) przekazali kolejno umówione sygnały – głębokie ukłony kapeluszem lub czapką – o zbliżaniu się więźniarki. Punktualnie o 17.30 „Orsza” dźwiękiem gwizdka rozpoczął akcję.
Kolejne wydarzenia nie potoczyły się już zgodnie z planem. Kierujący ciężarówką Niemiec, zaalarmowany strzałami oddanymi przez „Zośkę” do interweniującego polskiego granatowego policjanta, zamiast skręcić z ulicy Bielańskiej w Nalewki, gdzie na chodniku po stronie Pasażu Simonsa czekali – tworząc kolejne linie ataku – członkowie sekcji „Sten I”, „Sten II” i „Granaty”, przerwał wykonywanie rozpoczętego już manewru skrętu w prawo, i pojechał na wprost ulicą Długą. Samochód Gestapo nie mógł już jednak uniknąć zaatakowania go przez ustawionych najbliżej skrzyżowania członków sekcji „Butelki”.
Pierwsza butelka z benzyną, rzucona przez Jana Rodowicza „Anodę”, minęła szoferkę i upadła na jezdnię. Druga trafiła w auto, jednak zsunęła się z szyby na maskę silnika, i dalej na chodnik. Dopiero trzecia, rzucona przez Tadeusza Chojko „Bolca”, rozbiła przednią szybę renault i samochód zaczął płonąć. Dwaj gestapowcy siedzący obok ciężko rannego, leżącego twarzą na kierownicy kierowcy, wyskoczyli z szoferki i próbowali gasić palące się na nich mundury, a auto siłą rozpędu potoczyło się wolno łagodnie nachyloną ulicą Długą w stronę – obecnie nieistniejącej – ulicy Przejazd i murów getta. Umożliwiło to przez kilka kolejnych minut prowadzenie skutecznej obrony przez dwóch siedzących w tyle wozu Niemców, którzy wykazali się wysokim poziomem wyszkolenia i przygotowania do walki ulicznej. Jeden z przewożonych więźniów, Władysław Wyssogota-Zakrzewski, podjął próbę zorganizowania wypchnięcia gestapowców z auta, jednak ranny w ramię musiał się wycofać. Ranna została również Józefa Obórko.
Płonący samochód zatrzymał się zaraz za Arsenałem(według innego źródła – naprzeciwko wejścia do budynku). To spowodowało, że członkowie grupy „Atak” musieli przemieścić się ze swoich stanowisk zajmowanych na chodniku pod Pasażem Simonsa na drugą stronę ulicy Nalewki, gdzie zgrupowali się – powstrzymywani ogniem broniących się Niemców – w podcieniach przy południowo-wschodnim narożniku gmachu Arsenału. Jednak w czasie zmiany pozycji postrzelony wcześniej przez Zawadzkiego i leżący na ziemi granatowy policjant ranił w brzuch i w nogę przebiegającego przez ulicę Tadeusza Krzyżewicza „Buzdygana”.
W sytuacji przedłużającej się wymiany ognia o sukcesie akcji zadecydował bezpośredni atak poprowadzony przez „Zośkę”, który wraz z kolegami podbiegł do samochodu. Jeden z członków niemieckiego konwoju, który ranny wyskoczył z więźniarki, próbując schronić się z drugiej strony auta, został unieszkodliwiony. Eugeniusz Koecher „Kołczan” otworzył klapę ciężarówki, z której zaczęli wyskakiwać uwolnieni więźniowie. Wtedy na jezdnię osunął się siedzący nieruchomo drugi z gestapowców, który, jak się okazało, został zastrzelony podczas ataku. W czasie wymiany strzałów zginęła również ciotka „Zośki” Halina Siemieńska. Ranną w nogę Marię Szyfers (vel Schiffers) udało się umieścić w zatrzymanym oplu i wywieźć z miejsca akcji.
Niektórzy z oswobodzonych więźniów zaczęli uciekać ulicą Długą w kierunku Starego Miasta, inni szukali schronienia na terenie Arsenału, gdzie wskazówek co do kierunku dalszej ucieczki udzielili im pracownicy mieszczącego się tam Archiwum Miejskiego. Poprzez ruiny znajdującej się naprzeciwko zburzonej w 1939 kamienicy przy ul. Długiej zdołali przedostać się na Tłomackie i rozproszyć w różne strony na ulice Leszno, Rymarską i Bielańską.
Ani przejeżdżający tędy krótko po 17.30 na rowerze żołnierz niemiecki, ani załoga osobowego samochodu Wehrmachtu, nie włączyli się do walki. Również pilnująca murów getta policja niemiecka nie interweniowała i ograniczyła się do ostrzeliwania miejsca akcji z dużej odległości. Oficer SS, który w towarzystwie kobiety przechodził ulicą Nalewki, i który słysząc strzały sięgnął po broń, został celnie trafiony przez „Alka”. Raniono także drugiego granatowego policjanta, który chwilę później pojawił się na Nalewkach.
W wyniku ataku uwolniono 21 więźniów, w tym „Rudego” oraz „Heńka” (w meldunku z 29 marca 1943 Florian Marciniak „Nowak” podał liczbę 25 uwolnionych taką samą informację zamieścił również „Biuletyn Informacyjny”; została ona jednak później zmniejszona do 21 osób). Blisko połowę z nich stanowiły kobiety.
Nie mogącego poruszać się o własnych siłach „Rudego” przeniesiono na rękach do samochodu ewakuacyjnego, który ze skrzyżowania Długiej i Bielańskiej na wstecznym biegu podjechał w pobliże płonącej karetki więziennej. Chwilę wcześniej w aucie umieszczono także ciężko rannego „Buzdygana”. Samochód, do którego wsiadł również „Zośka”, odjechał do punktu sanitarnego na ul. Ursynowską 46.
Gwizdek „Orszy” o 17.45 zakończył akcję. Jej uczestnicy rozpoczęli odwrót w kierunku Starego Miasta. Nie był to jednak koniec walki.
Chwilę po odjeździe samochodu z „Rudym” i „Buzdyganem”, z bramy jednej z kamienic przy ul. Długiej wyszedł Niemiec w mundurze SA, który oddał niecelny strzał w kierunku zajętego ładowaniem pistoletów – wymienionych wcześniej z Janem Rodowiczem „Anodą” – Józefa Saskiego „Katody”. Życie koledze uratował Stanisław Jastrzębski „Kopeć”, strzelając dwukrotnie do Niemca z rewolweru.
W czasie wycofywania się ulicą Długą w kierunku placu Krasińskich ostatnia grupa została ostrzelana przez Niemców z warszawskiej centrali Arbeitsamtu (Urzędu Pracy) mieszczącego się w pałacu pod Czterema Wiatrami (nr 38/40). Ciężko ranny w brzuch Aleksy Dawidowski „Alek” zdołał jednak celnie rzuconym grantem, który rozerwał się w bramie pałacu, otworzyć oddziałowi drogę odwrotu. W chwili, gdy odbezpieczał granat, podbiegł do niego Niemiec w cywilnym ubraniu, prawie przykładając mu lufę pistoletu do głowy. Dawidowski został uratowany przez nadbiegającego „Anodę”, który postrzelił Niemca w brzuch z dwóch trzymanych w rękach rewolwerów.
Jednak nie wszystkim uczestnikom akcji udało się wycofać. W czasie walki pod siedzibą Arbeitsamtu ładującego broń w bramie kamienicy przy ul. Długiej 27 (według innego źródła – Długiej 29) Huberta Lenka „Huberta” zatrzymał właściciel pobliskiej restauracji, 27-letni volksdeutsch i członek Sonderdienstu Edmund (vel Ernest) Sommer.
Rannego „Alka” umieszczono w zatrzymanym samochodzie należącym do reichsdeutscha Eliasza Hermana, przejeżdżającym w tym czasie ulicą Długą. Przy placu Krasińskich auto doścignęła i zajechała mu drogę opancerzona ciężarówka Wehrmachtu. Po raz drugi tego dnia granat rzucony przez Dawidowskiego pod nogi dwóch wyskakujących z samochodu niemieckich żołnierzy umożliwił bezpieczne kontynuowanie odwrotu. „Alek” na własną prośbę został przewieziony do mieszkania swego przyjaciela Andrzeja Zawadowskiego znajdującego się przy alei Wojska Polskiego 3 m.1 na Żoliborzu.
Pozostałym uczestnikom akcji udało się bezpiecznie wmieszać w tłum przechodniów na ulicy Miodowej i Starym Mieście.
Wywieziona z miejsca akcji zarekwirowanym autem, kierowanym przez Jerzego Pepłowskiego „Jurka TK”, Maria Szyfers została aresztowana (prawdopodobnie została wysadzona z auta na własne życzenie) po ostrzelaniu samochodu przez granatowego policjanta Franciszka Beima pełniącego służbę przed gmachem Sądów Grodzkich na Lesznie. Była to ostatnia potyczka podczas akcji „Meksyk II”.
Niemiecka żandarmeria i policja z psami dotarły pod Arsenał po ok. 20 minutach od zakończenia akcji.
Łączne straty niemieckie wyniosły 4 zabitych (w tym m.in. SS-Rottenführer Emil Hamm i SS-Rottenführer Schwarzmann z eskorty ciężarówki) oraz 9 rannych (m.in. SS-Unterscharführer Alfred Habicht, kierowca ciężarówki oraz dwóch polskich granatowych policjantów, Klemens Szulc i Antoni Kotomiński).
Uczestnicy po stronie polskiej
Ostatecznie w akcji „Meksyk II” wzięło udział 29 osób (według Stanisława Broniewskiego – 28 osób), nie licząc trzyosobowej obsługi punktu sanitarnego oraz jego pięcioosobowego ubezpieczenia:
- Stanisław Broniewski „Orsza” – dowódca akcji
Grupa „Atak”
Grupa „Ubezpieczenie”
Drugą wojnę światową przeżyło 11 uczestników akcji. W lipcu 2011 zmarł ostatni z nich – Kazimierz Łodziński „Kapsiut”.
Po akcji
Jeszcze tego samego dnia wieczorem Bytnar został przeniesiony przez kolegów na kocu do znajdującego się na pierwszym piętrze kamienicy przy ul. Kazimierzowskiej 15 mieszkania Gustawa Wuttke. Stąd w niedzielę 28 marca przeniesiono go do mieszkania przy ul. Karłowicza 18.
„Rudy” opowiedział „Zośce”, „Orszy” i „Florianowi” o wszystkim, o co pytano go w czasie śledztwa, podobne zeznania złożył również „Heniek”, który po akcji ukrywał się przy ul. Strzeleckiej. To dało dowództwu obraz stanu wiedzy Gestapo o Szarych Szeregach.
W sytuacji pogarszającego się stanu zdrowia zmasakrowanego w czasie przesłuchań Bytnara, jedyną szansę na uratowanie mu życia dawała interwencja chirurgiczna. Względy bezpieczeństwa wykluczały jednak przeprowadzenie operacji w jednym z warszawskich szpitali. Zoperowania chorego w prywatnym mieszkaniu podjął się dr Trojanowski. W dniu zaplanowanej na 30 marca operacji „Zośce”, przy pomocy Jana Rossmana i dra Juliusza Majkowskiego, udało się zorganizować przewiezienie przyjaciela autem Miejskich Zakładów Sanitarnych do Szpitala Wolskiego przy ul. Płockiej 26. Jednak stan Bytnara był już wtedy krytyczny i lekarze nie byli w stanie mu pomóc.
„Rudy” zmarł krótko po przewiezieniu do Szpitala Wolskiego, we wtorek 30 marca 1943 ok. godz. 16.30. Tego samego dnia, pomimo operacji przeprowadzonej przez Andrzeja Trojanowskiego, w Szpitalu Dzieciątka Jezus przy ul. Nowogrodzkiej z ran odniesionych w czasie akcji zmarł „Alek”.
Tadeusz Krzyżewicz „Buzdygan”, który trafił wraz „Rudym” do punktu sanitarnego na ul. Ursynowską 46, jeszcze tego samego dnia wieczorem został przewieziony dorożką przez Stefana i Tadeusza Mirowskich do Szpitala Przemienienia Pańskiego, który w tamtym czasie mieścił się w gmachu Żydowskiego Domu Akademickiego przy ul. Sierakowskiego 7 na Pradze. Tam zmarł 2 kwietnia 1943.
Podczas rewizji przeprowadzonej przez Sommersa przy pomocy polskiego granatowego policjanta przy Hubercie Lenku „Hubercie” znaleziono dwa pistolety i granat. Tego samego dnia chłopaka przewieziono na Pawiak. Został zakatowany przez Gestapo podczas przesłuchania, prawdopodobnie w alei Szucha, dwa dni po swoim aresztowaniu. Pomimo tortur nikogo nie wydał i prowadzone przez Niemców śledztwo utkwiło w martwym punkcie.
W odwecie za akcję pod Arsenałem 27 marca 1943 na dziedzińcu Pawiaka rozstrzelano 140 więźniów – Polaków i Żydów. Zwłoki ofiar egzekucji pogrzebano na terenie boiska Robotniczego Klubu Sportowego „Skra” przy ul. Okopowej 43/47 (obok cmentarza żydowskiego).
27 marca w mieszkaniu przy ul. Marszałkowskiej 74 Gestapo aresztowało rodziców i trzy siostry jednego z uczestników akcji, Jerzego Trzcińskiego „Tytusa”. Tej samej nocy zatrzymano również trzy osoby w mieszkaniu państwa Zdanowiczów przy ul. Grottgera 21, gdzie odbywały się spotkania drużyny „Alka”. Prawdopodobnie te dwa adresy miał zanotowane „Hubert”. Został on również zmuszony przez Niemców do wzięcia udziału w obu zatrzymaniach.
Kilkoro z uwolnionych podczas akcji więźniów, w obawie o los swoich rodzin, dobrowolnie zgłosiło się na policję. Po przesłuchaniach wszyscy zostali wywiezieni do obozów koncentracyjnych.
Na początku kwietnia 1943 Niemcy aresztowali kilku pracowników Archiwum Miejskiego, w tym wskazujących uwolnionym więźniom drogę ucieczki Lucjana Łucejkę (zakatowany na Pawiaku) oraz Adama Englerta (po przesłuchaniach trafił do obozu Auschwitz-Birkenau, a następnie do Buchenwaldu, przeżył wojnę).
Aresztowany wraz z synem Stanisław Bytnar 13 maja 1943 został wywieziony do Auschwitz-Birkenau. Zginął podczas ewakuacji obozu w 1945.
3 maja 1943 Komendant Sił Zbrojnych w Kraju Stefan Rowecki „Grot” nadał pośmiertnie Aleksemu Dawidowskiemu Krzyż Orderu Virtuti Militari V klasy za bohaterską postawę wobec wroga i śmierć na posterunku. „Alek” był pierwszym harcerzem Szarych Szeregów, który otrzymał to najwyższe polskie odznaczenie wojskowe. Tym samym rozkazem „Grot” nadał Tadeuszowi Krzyżewiczowi (również pośmiertnie), Tadeuszowi Zawadzkiemu, Janowi Rodowiczowi, Jerzemu Gawinowi, Sławomirowi Bittnerowi oraz Eugeniuszowi Koecherowi Krzyże Walecznych.6 maja 1943 na ulicy Polnej przy Mokotowskiej zginął z rąk „Zośki” i „Maćka” SS-Oberscharführer Herbert Schulz, jeden z gestapowców przesłuchujących „Rudego (pierwotny plan porwania go, a następnie przesłuchania w Lesie Kabackim, nie powiódł się). 22 maja na rogu ulicy Wiejskiej i placu Trzech Krzyży Andrzej Góral „Tomasz” (według innego źródła byli to Jerzy Zapadko „Mirski” i Kazimierz Kardaś „Orkan”) zastrzelił drugiego z Niemców torturujących Bytnara – urzędnika kryminalnego SS-Rottenführera Ewalda Langego.
18 lipca 1943 na stacji kolejowej w Józefowie żołnierze Kedywu z Oddziału Osjan wykonali wyrok na Edmundzie Sommerze, sprawcy aresztowania „Huberta”.
Trudności związane z pochowaniem w tajemnicy przed Niemcami „Rudego” oraz zmarłych w wyniku ran postrzałowych „Alka” i „Buzdygana”, a także prawdopodobieństwo ponoszenia strat w ludziach podczas kolejnych akcji, skłoniło dowództwo Grup Szturmowych do powołania jednoosobowej komórki, która zajmowałaby się pogrzebami. Uzyskując zgodę na pochowanie Bytnara – pod fikcyjnym nazwiskiem Jana Domańskiego – na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, uzyskano jednocześnie zgodę na zajęcie pod przyszłe groby terenu obok miejsca pochówku „Rudego”. W taki sposób na Wojskowych Powązkach powstała późniejsza kwatera Harcerskiego Batalionu Armii Krajowej „Zośka” (A–20).
Do 26 marca 1943 trasa przejazdu ciężarówek z więźniami z al. Szucha na Pawiak była stała i przebiegała ulicami: al. Szucha – pl. Na Rozdrożu – Al. Ujazdowskie – pl. Trzech Krzyży – ul. Nowy Świat – ul. Krakowskie Przedmieście – ul. Królewska (lub Ossolińskich) – pl. Marszałka Józefa Piłsudskiego – ul. Wierzbowa – pl. Teatralny – ul. Bielańska – ul. Długa – ul. Nalewki – brama getta – ul. Nalewki – ul. Nowolipki – ul. Karmelicka (lub Zamenhofa) – ul. Dzielna – Pawiak. Po akcji pod Arsenałem Niemcy wprowadzili zmiany w transporcie więźniów – zaczęto wykorzystywać inny typ samochodu, zwiększono jego ochronę oraz wprowadzono zasadę różnicowania tras przejazdu konwojów.
Kryptonim „Meksyk” nadano jeszcze dwóm innym akcjom Grup Szturmowych. Pierwsza z nich miała na celu odbicie w kwietniu 1943 na placu Starynkiewicza przewożonych tędy więźniów („Meksyk III”, nie doszła do skutku), druga – uwolnienie 8 maja 1943 na ul. Koszykowej Floriana Marciniaka, aresztowanego dwa dni wcześniej w Warszawie przez funkcjonariuszy poznańskiego Gestapo („Meksyk IV”, nieudana, gdyż Niemcy zmienili trasę przejazdu auta, którym był przewożony naczelnik Szarych Szeregów).
Relacje i upamiętnienie
Operacja została opisana w monografii Pod Arsenałem (1957) Stanisława Broniewskiego oraz jej późniejszych, zmienianych i uzupełnianych wydaniach – pod nowym tytułem Akcja pod Arsenałem (1972, 1983, 1993), jak również w książce Kamienie na szaniec (1943) Aleksandra Kamińskiego. Została także zekranizowana w filmach Strzały pod Arsenałem w reżyserii Jerzego Wolena (1969) i Akcja pod Arsenałem w reżyserii Jana Łomnickiego (1977). Akcja została również pokazana w ekranizacji powieści Kamińskiego Kamienie na szaniec (2014) w reżyserii Roberta Glińskiego.
W marcu 1968 na frontowej ścianie Arsenału odsłonięto tablicę pamiątkową.
26 marca 1993, w 50. rocznicę akcji pod Arsenałem, Hanna Suchocka odsłoniła przed budynkiem kamień pamiątkowy z lilijką oraz znakiem Polski Walczącej. Obok umieszczono mniejsze kamienie, upamiętniające Polaków, którzy zmarli po akcji. 26 marca 2003 na kamieniu pamiątkowym umieszczono dodatkowo tablicę od weteranów Armii Krajowej z batalionów „Zośka” i „Parasol”.
W celu upamiętnienia akcji pod Arsenałem i uczczenia jej uczestników co roku w Warszawie Związek Harcerstwa Polskiego i Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej organizują rajdy: „Arsenał” (ZHP) i „Meksyk” (ZHR). Pierwszy rajd harcerski zorganizowano w 1971.
31 sierpnia 2006 Rada Warszawy na wniosek Światowego Związku Żołnierzy AK i Stowarzyszenia Szarych Szeregów podjęła uchwałę o zmianie nazwy stacji warszawskiego metra Ratusz na Ratusz Arsenał.
Pa, Pa don't copy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz